
pojechałem dzisiaj żeby ustawić MBC, tak jezdzę i kręcę tam i z powrotem
w pewnym moemencie jade, pierwszy bieg ok 0,8 bara, ok 5tyś obr/min i słychać dup (taki wybuch jak gaz strzela w dolot.... ) zwolniłem zatrzymałem się, obroty coś spadły, zafalowały.... auto zgasło.... no i lipa, nie zapala

paliwo jest, leje sie z przewodu
nie mam klucza do świec (wcześniej porzyczałem, taka pierdoła a nie mam

auto coś jednak nie zapala

niestety pozna godzina juz.... a jutro musze wstac o 5:00
nienakombinowałem specjalnie ale nie wiem co to może być

tak myśle że to coś "globalnego" bo jakby problem był związany z jednym cylindrem, np urwany zawór, pogięta korba

to auto powinno zapalić... i poprostu źle chodzić....
tak myśle jeszcze czy nie mógł się np. pasek rozrządu przestawić...
UnoT jest bezkolizyjne ???
inna sprawa wydawało mi się że nie ma paliwa, bo jak odpalałem to nie było czyć żeby wąż mocno puchł pod naciskiem, może ciśnienie za małe???
w poniedziałek zabieram się za sprawdzanie.... postaram się porzyczyć manometr coby kompresje sprawdzić... może pompe jakoś sprawdzić
rozrząd jak się ustawia???
a jak dalej bedzie lipa to silnik na stół

ale z drugiej strony po jakimś remonciku będzie cacy
