Strona 1 z 1

Ekspertyza przed zakupem ;)

: sob gru 16, 2006 9:03 pm
autor: Sil
Witam!

Mam na oku do kupienia UT '92r w silniku 1.4
Silnik ponoć sprawny i bezproblemowy, ale martwi mnie zawieszenie i ogolny stan budy...

Pomozcie - zalozenia sa takie, ze ma w tej budzie bez wiekszych robot przejezdzic przynajmniej 3 lata i się w tym czasie nie rozlecieć i mnie przy okazji nie zabić:)

I pomyślałem, że nikt inny jak Wy nie powie mi jakie problemy moglbym z nim miec, czego nalezy się bać i czy w ogóle samochód w tym stanie jest warto wziąć...?

Prosze o szczere info.

Mój Ojciec, pesymista i krytyk pomysłu z UT, mówi, że nie uda mi się go przyprowadzić do domu nawet (Polske z dołu do góry musi przejechać).

Tu kilka zdjęć:

http://fiza.pl/piotr/1.jpg
http://fiza.pl/piotr/2.jpg
http://fiza.pl/piotr/3.jpg
http://fiza.pl/piotr/4.jpg

http://fiza.pl/piotr/5.jpg // czy tu akku nie byl kropniety i sie nie wylal przypadkiem?

: sob gru 16, 2006 11:02 pm
autor: ziuzio
Myślę, że autko po umyciu i zakonserwowaniu podwozia da rade jeszcze kilka lat:), sam silnik też nie wygląda źle(dobrze byłoby sprawdzić kompresję i kilka drobnych rzeczy jak turbina, wałek rozrządu, itp).
Zależy też za ile;).

: sob gru 16, 2006 11:08 pm
autor: bubu_86
Właśnie, napisz skąd ta fura będzie to może ktoś z forum ją z bliska oblooka. Tak wogóle to powodzenia w zakupie i niech Ci służy :wink:

: sob gru 16, 2006 11:09 pm
autor: ZibiUT
Widziałem jeszcze kilka innych fotek i musisz obejrzec dach dobrze przy szyberdachu.

Ogólnie to nie licz ze jak kupisz samochód za 2500 zł taki jak UT to przez 3 lata nic przy nim nie zrobisz.

Musisz mieć drugie tyle na remonty. Wg mnie jak dobrze pójdzie to przejedzie z Wrocławia do Ełku ale musisz mieć kogoś kto w razie co Cię zholuje.

Ja bym szykował na dzień dobry z 1000-1500 zł w blache i lakier.

: sob gru 16, 2006 11:20 pm
autor: Sil
Nie zamierzam nic przy nim nie robić, ale nie zamierzam też przy nim leżeć cały czas...
Chodzi mi głównie o to, czy tyle wytzryma cała buda.

Zibi122 pisze: Musisz mieć drugie tyle na remonty. Wg mnie jak dobrze pójdzie to przejedzie z Wrocławia do Ełku ale musisz mieć kogoś kto w razie co Cię zholuje.
Czego byś się bał najbardziej? Bo jeśli stanu silnika i okolic, to sprzedający utrzymuje, że jest OK...
Co może mu się przydarzyć po drodze? Jeśli miała by np. połamac się tylna belka, to i tak go nie zholuje niczym innym niż lawetą... I w takim wypadku wolałbym go w oglóle nie brać...

Krótko - co się możę po drodze stać?

: sob gru 16, 2006 11:46 pm
autor: ZibiUT
Ja bym się o zawieszenie nie martwił a raczej o silnik, skrzynie.

To ze teraz silnik działa to nie znaczy ze przyejedzie 400 km za jednym razem.

Przykład:

Miałem wcześniej Uno 1,4 i jeździłem nim bez żadnej awarii przez kilka miesięcy. Do pracy mam 30 km w jedna stronę i odcinki takie a nawet czasami wieksze pokonywał bez problemu.
Kiedy pojechałem na mazury to ledwo przejechałem te 250 km. Zaczął chodzić na 2 gary itd. Była to majówka i nawet nie miałęm gdzie kupić jakiś czesci. Nastepnego dnia okaząło się za do kitu są przewody zapłonowe które pod wpływem temp poleciały.

Musisz liczyć sie z każdą ewentualnośią.

: sob gru 16, 2006 11:53 pm
autor: bubu_86
np. rozszczelnienie dolotu (spadnie rura z IC, badz jakiś inny wężyk), rozsypanie się w pył palca rozdzielacza...

Powodów jest na prawdę kupa...

: ndz gru 17, 2006 11:42 am
autor: McBanan
Dojedzie dojedzie:D moj bez problemu dojechal po kupnie i niebalbym sie nim nigdzie jechac tak jak w wakacje(2200km).
Po pierwsze ciekawi mnie co wykombinowal wlasciciel laczac rure chodzaca alternator z rura chodzaca wtryski :?: Na fotce widac ze rura dolotowa przy przepustnicy jest zaolejona wiec moznaby ja odkrecic i zajrzec czy bardzo pluje olejem w dolot. Nastepna uwaga to tulne i przednie kielichy zajrzec pod wykladzine od srodka opukac osluchac ale pewnie beda do spawania hehe. Tak jak pisal bubu_86 potrafia spadac weze w ukladzie dolotowym wiec spokojnie dojedz i posprawdzaj wszystkie i doppiero mozesz poszalec. Ja pozakldalame wszedzie szerokie opaski i niemam juz najmniejszych problemow. Kupujac uno z 92 roku niestety musisz sie liczyc z konkretnym remontem nadwozia o ile to juz wlasciciel zrobil.

Re: Ekspertyza przed zakupem ;)

: ndz gru 17, 2006 6:56 pm
autor: marcin77
nie płacz, ja swoim w gorszym stanie wizualnym dojechałem z jeleniej góry do białegostoku :lol: , w blacharce nic do tej pory nie robiłem (no może trochę w zeszłym tygodniu połatałem dziury w podłodze bo woda lała się jak było mokro), obecnie moje uno mam prawie 2 lata i jeździ, na początek poszły do wymiany płyny, paski, kable wn i palec rozdzielacza, przeguby, zbiornik paliwa, potem inne pierdoły.... :wink:

: pn gru 18, 2006 6:50 pm
autor: brather
Tak na moje oko, a miałem z blacharką sporo do czynienia to auto to jest po conajmniej lekkiej stłuczce. Wskazuje na to blacha nad reflektorem zdeformowana w taki sposób że musiałbym się sporo namęczyć by ją tak zmęczyć a i tak nie wiem czy by mi się udało. A tak swoją drogą to aż dziw że ktoś tak chce sprzedać że niby nie struknięte. Szanse na to że nie jest ono po stłuczce oceniam na 5 do 10%. Sam robiłem auta po stłuczkach i nieżle się trzeba było namęczyć, spawać w taki sposób by wszystko wyglądało naturalnie. Robiło się wszystko a potem klientowi mówiło że auto "prowadziła kobieta" więc jest mocno wychuchane. Ślady rdzy też nie są nazbyt obiecujące... Być morze auto jest ok ( ale ja w to nie wierzę) ale ryzykujesz sporo. Raz że jak piszesz auto musi od razu sporo przejechać, dwa że może pojedziesz na prózno bo okaze się że jest gorzej niż na fotce.

: śr gru 20, 2006 2:46 pm
autor: mops
brather pisze:Tak na moje oko, a miałem z blacharką sporo do czynienia to auto to jest po conajmniej lekkiej stłuczce. Wskazuje na to blacha nad reflektorem zdeformowana w taki sposób że musiałbym się sporo namęczyć by ją tak zmęczyć a i tak nie wiem czy by mi się udało. A tak swoją drogą to aż dziw że ktoś tak chce sprzedać że niby nie struknięte. Szanse na to że nie jest ono po stłuczce oceniam na 5 do 10%. Sam robiłem auta po stłuczkach i nieżle się trzeba było namęczyć, spawać w taki sposób by wszystko wyglądało naturalnie. Robiło się wszystko a potem klientowi mówiło że auto "prowadziła kobieta" więc jest mocno wychuchane. Ślady rdzy też nie są nazbyt obiecujące... Być morze auto jest ok ( ale ja w to nie wierzę) ale ryzykujesz sporo. Raz że jak piszesz auto musi od razu sporo przejechać, dwa że może pojedziesz na prózno bo okaze się że jest gorzej niż na fotce.
gdzie ty widziesz pogieta blache nad reflektorem ???

Wbrew pozorom to gniazda amorrkow nei wygladaja az tak zle - w niejednym UT juz tam jest dziura wielkosci piesci albo juz sa latane... Fakt ze widac ze krawedz baku nad pompa paliwa juz jest niezle zaatakowana czyli bak sie bedzie za jakies czas na zgrzewie rozchodzil i ciekl.. ;-(

Amorek na fotce od oleju jest - wymiana.

kolo aku powinien byc wspornik do wentylatora od chlodzenia wtryskow - albo go ktos wywalil albo bylo bum i juz nikt nie wyprostowal.. Jak juz ktos wspomnial polaczenia nawiewu z alternatora z chlodzeniem wtryskow nie wystepowalo w serii :lol:

: śr gru 20, 2006 9:34 pm
autor: Eagle
Sil pisze:Nie zamierzam nic przy nim nie robić, ale nie zamierzam też przy nim leżeć cały czas...
Chodzi mi głównie o to, czy tyle wytzryma cała buda.

Zibi122 pisze: Musisz mieć drugie tyle na remonty. Wg mnie jak dobrze pójdzie to przejedzie z Wrocławia do Ełku ale musisz mieć kogoś kto w razie co Cię zholuje.
Czego byś się bał najbardziej? Bo jeśli stanu silnika i okolic, to sprzedający utrzymuje, że jest OK...
Co może mu się przydarzyć po drodze? Jeśli miała by np. połamac się tylna belka, to i tak go nie zholuje niczym innym niż lawetą... I w takim wypadku wolałbym go w oglóle nie brać...

Krótko - co się możę po drodze stać?
jak bedziesz jechal normalnie a nie caly czas pompujac ile fabryka dala powinien dojechac

i nie pytaj co sie moze stac bo jak to w piosence i wszystko sie kur** moze zdazyc wlacznie z koncem swiata
np jadac po nowe bmw jak bedziesz wracal zablokuje sie imo i bez jakiegos urzadzenia serwisowego z niemiec nie odpalisz
raczej zapytaj co przygotowac na taki wyjazd jakie narzedzia itd
np ja bym proponowal maly zestaw narzedzi gdzie jest mala grzechotka 1/4 i jakies bity i nasadki i kilka obejm skrecanych bo jak pisali koledzy weze lubia spadac i kogos pod tel wrazie niemca

pozdro